wtorek, 7 lipca 2009

Chmura szelfowa nad Poznaniem

Siódmy lipca był jednym z tych dni, które nie zapowiadały się zbyt atrakcyjnie. W szczególności gdy o czwartej nad ranem ze snu wyrywa cię konkretna ulewa, która jeszcze pół godziny wcześniej była dogorywającą burzą. Jakby tego było mało, czekałem godzinę z zapałkami w oczach i jedyne co udało mi się zobaczyć, to cykliczne zmiany w nasileniu opadów. Diabelnie pasjonujące – nie było warto.

Reszta dnia też nie napawała optymizmem. Późnym popołudniem nad granicą Polsko-Niemiecką zaczęły tworzyć się komórki burzowe, ale jak to zwykle bywa w przypadku Poznania, wszystkie mknęły na północ i południe, skrupulatnie omijając moją lokalizację. Jedna z nich wyglądała dość obiecująco. Jednak od czasu powstania nad Frankfurtem nad Odrą, znacznie osłabła i ostatecznie zamieniła się w mokrą plamę, zmierzającą w kierunku Poznania. Nadal jednak miałem nadzieję że coś się wydarzy. Obserwując ową "mokrą plamę" zauważyłem, że coś interesującego zaczyna tworzyć się po południowej stronie, zbliżającej się do mnie strefy opadów. Nie czekając na dalszy rozwój wydarzeń, szybko zadzwoniłem do znajomego, twierdząc że mam dobre przeczucie.  Już po 20 minutach jechaliśmy drogą 92 w kierunku na Świecko, wprost na zbliżającą się ulewę.


Zatrzymaliśmy się w Swadzimiu pod Poznaniem, na parkingu przy hipermarkecie Auchan. Stąd mieliśmy całkiem niezły widok na południowy-zachód, skąd nadciągała ulewa oraz panoramę na północ i częściowo na wschód. W oddali na horyzoncie widać było już delikatny zarys zbliżającej się chmury szelfowej.  W rzeczywistości aura nad Swadzimiem nie zapowiadała nadchodzącej ulewy i tylko sprawne oko było w stanie wypatrzeć nisko nad horyzontem powoli rosnącą linię poszarpanych chmur. Nieświadomi niczego ludzie kręcili się po parkingu, wchodząc i wychodząc z hipermarketu.

Szybko rozstawiliśmy sprzęt fotograficzny i zaczęliśmy obserwować rozwój sytuacji. Po około 10 minutach horyzont na zachodzie mocno pociemniał. Delikatny, ciepły wiatr ze wschodu nadal nie zdradzał zbliżającego się uskoku temperatury. Klienci sklepu zauważyli jednak że coś się kroi czego efektem były szybsze manewry przy pakowaniu zakupów do samochodów. Niektórzy nerwowo zerkali na zbliżająca się, ciemną linię chmur.




W końcu o godzinie 21:00 wiatr gwałtownie zmienił kierunek o 180 stopni i stał się dokuczliwie chłodny i porywisty. Chmura szelfowa przemknęła tuż nad naszymi głowami, ciągnąc za sobą sporą ilość pyłu, liści oraz pojedyncze krople deszczu. Główny opad był jednak jeszcze daleko za chłodnym szkwałem, mieliśmy więc jeszcze kilka chwil na uwiecznienie całego zjawiska.





Parę minut po przejściu czoła frontu, na północ od nas zauważyłem intensywnie budujące się postrzępione chmury (ang. scud cloud). Są one w rzeczywistości elementem chmury szelfowej, który dla nieświadomego obserwatora łatwo może zostać pomylony z gustnadem lub nawet tornadem - z czym na marginesie niejednokrotnie się spotkałem, czytając doniesienia o trąbie powietrznej w internecie. Nazwa scud cloud obejmuje również poszarpane, ciemne  obłoki pary, sunące poniżej głównej podstawy chmur, zaraz za głównym frontem. Najczęściej poruszają się one szybciej niż główna chmura nad nimi. Te, które obserwowaliśmy były jednak związane z ciepłą i wilgotną masą powietrza, które zostało gwałtownie wypchnięte ku górze przez zimne powietrze sunące przy ziemi.

Scud cloud u podstawy chmury szelfowej





Na filmie poniżej, widać jak wilgoć zawarta w ciepłym powietrzu ulega kondensacji i unosi się do góry. Jeśli przyjrzycie się dokładniej, w 1:30s nagrania zobaczycie ptaka, który skrupulatnie wykorzystuje ten prąd wstępujący by bez większego wysiłku wznieść się wyżej.



W czasie gdy nad naszymi głowami zrobiło się już dość ciemno a wiatr nieco zelżał, 10 kilometrów dalej na wschód, w samym Poznaniu zabawa dopiero się zaczynała. Poniższe zdjęcia wykonał mój znajomy z okna balkonu na osiedlu Bolesława Chrobrego.



Postrzępione obłoki pod podstawą chmury również określane są jako scud cloud


Scud cloud z nagrania video, widoczny z osiedla Bolesława Chrobrego


Przy Auchan powoli zaczynało padać. Nie było już szans na dalsze fotografowanie, więc  zapakowaliśmy się do samochodu i powoli ruszyliśmy w kierunku Poznania. Lokalny opad pozalewał asfalt i wypełnił wodą wyryte w nim koleiny. Do samego Poznania deszcz jednak nie dotarł.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz