niedziela, 22 czerwca 2008

W pogoni za burzą

Dzień był ciepły i słoneczny. Wracaliśmy z moim znajomym, Przemem, z regat na jeziorze Powidzkim. Wiatr był na tyle silny, że kilka jednostek nie dopłynęło do mety. Prognozy mówiły o możliwości wystąpienia burz w późnych godzinach wieczornych, jednak dość sceptycznie do nich podchodziliśmy. Znając nasze szczęście, które zwykle „przegania” wszystkie możliwe komórki burzowe poza Wielkopolskę, nie mogliśmy spodziewać się żadnych rewelacji.

Sytuacja pogodowa poprzedzająca burzową noc. Panorama obejmuje 180 stopni nieboskłonu.


Tuż po dotarciu do Poznania i wypakowaniu wszystkich rzeczy z samochodu okazało się, że od zachodniej granicy, znad Niemiec, mknie ku nam dość mocno rozbudowany system konwekcyjny ze sporą liczbą wyładowań atmosferycznych i deszczem. Jedna z komórek burzowych miała przemknąć w przeciągu 30 minut parę kilometrów na północ od Poznania. Spakowaliśmy więc wszystkie niezbędne rzeczy i ruszyliśmy w poszukiwaniu dobrej lokalizacji do fotografowania. Pierwszym miejscem do którego dotarliśmy były Komorniki pod Poznaniem. Była to najbliższa lokalizacja pozbawiona blasku miejskich świateł, nie sprzyjających wykonywaniu nocnych zdjęć. Zaparkowaliśmy na dużym parkingu i przygotowaliśmy się na nadejście burzy. Już w drodze do pierwszej lokalizacji widać było na horyzoncie rozbłyski. Były one jednak rozmyte za kurtyną deszczu towarzyszącego nadchodzącej burzy.
Po paru minutach oczekiwania, pierwsze liniowe wyładowania doziemne ukazały się naszym oczom. Burza, jak wynikało z radarów, przechodziła po północnej stronie Poznania, nad Murowaną Gośliną w kierunku Kłecka. Mieliśmy na nią bardzo dobry widok i, co ważne, nie spadła nam na głowę ani jedna kropla deszczu. Sytuacja o tyle dogodna, że nie kapało na sprzęt fotograficzny, mało odporny na wilgoć (przynajmniej mój sfatygowany Canon 350D).








Burze to bardzo kapryśne twory natury i czasem trudno jest przewidzieć ich następny ruch. Jednakże wyładowania doziemne często pojawiają się seriami w określonych obszarach pod chmurą burzową. Prawdopodobnie jest to spowodowane wzmożoną aktywnością konwekcyjną w danym rejonie komórki burzowej, co może sprzyjać powstawaniu różnicy napięć między chmurą a ziemią.  Sprzyja to wykonywaniu fotografii burz, ponieważ łatwiej jest odgadnąć w jakim obszarze najprawdopodobniej pojawi się kolejne wyładowanie.

Zestawienie kilku wyładowań, ukazujące dużą aktywność na niewielkim obszarze pod chmurą.

Przez kilkanaście minut mieliśmy okazje podziwiać istny show w wykonaniu matki natury. Wszystkie wyładowania pojawiały się w dość wąskim obszarze pod chmurą, więc można było zastosować ogniskowe rzędu 40-50mm (na APSC), bez obawy że któryś z piorunów wymknie się nam poza kadr. W tym krótkim czasie, udało nam się zrobić najlepsze zdjęcia tej nocy. Niestety pokaz sił natury zakończył się równie szybko jak zaczął i już po kilkunastu minutach wszystkie wyładowania przeniosły się poza linie deszczu, powodując powstawanie silnych, rozmytych rozbłysków. Mając cały czas podgląd na mapy wyładowań, szybko postanowiliśmy zmienić nasze położenie i ruszyć za burzą. Z radarów wynikało że  przemieszcza się ona w kierunku północno-wschodnim. Widać było również że powoli obumiera. Zdarza się jednak, że tuż obok obumierającej burzy pojawiają się nowe komórki. Chłodne powietrze ze starej komórki burzowej rozpływa się dookoła, wymuszając konwekcję ciepłego, wilgotnego powietrza wokół strefy opadu. Tak też się stało tym razem.

Spakowaliśmy wszystko w pośpiechu do samochodu i wjechaliśmy na autostradę A2 w kierunku Konina, mając nadzieje, że uda nam się prześcignąć przysłaniający wszystko deszcz i jeszcze raz ustawić w dogodnej lokalizacji. Dla tych, którzy chcieliby kiedykolwiek gonić burze, drobna dygresja: nie jest to wcale takie proste. Zwłaszcza na naszych polskich drogach. Musicie wiedzieć, że burze przesuwają się przeważnie z dużą prędkością. Tylko czasami jest to kilka kilometrów na godzinę, w większości przypadków są to prędkości przekraczające 60km/h, a czasem dochodzące nawet do 120km/h. Jeśli chce się taką burzę prześcignąć i dać sobie jeszcze jakiś margines czasowy na rozstawienie sprzętu, trzeba jechać często ze średnią prędkością nie schodzącą poniżej 100km/h. Każdy mniej lub bardziej wprawiony kierowca wie, że żeby uzyskać taką średnią trzeba jechać z prędkością 120-140km/h. W końcu nawet autostrada nie jest zupełnie prostą drogą. Na drogach krajowych mamy bonusowo ograniczenia prędkości, skrzyżowania, setki dziur i zakrętów, standardowo tiry i niedzielnych kierowców oraz mrok i sporadycznie padający rzęsisty deszcz. Świeżo zalany woda asfalt zwiększa ryzyko poślizgu – tzw. aquaplaningu. Dlatego pamiętajcie, zanim wsiądziecie w auto z zamiarem pogoni za burzą, zastanówcie się parę razy, czy warto.                      


Wracając do naszej opowieści. We Wrześni zjechaliśmy na krajową 15stkę i ruszyliśmy w kierunku Gniezna, ponieważ burze zaczęły się od nas oddalać w kierunku północnym. W Gnieźnie odbiliśmy w prawo na Trzemeszno i po przejechaniu kolejnych 10km zdecydowaliśmy się zjechać z trasy i ulokować gdzieś na bocznej drodze polnej. Kolejnym zadaniem było znalezienie miejsca z dobrym widokiem na burzę. Niestety czas zawsze działa na naszą niekorzyść i burza powoli, ale sukcesywnie zanikała. Po paru minutach udało nam się znaleźć delikatne wzniesienie na środku pola i tam rozstawiliśmy sprzęt.

Zastaliśmy tam straszną duchotę i sporadycznie błyskające się odległe, pomarańczowe pioruny na horyzoncie (ang: heat lightning). W powietrzu unosił się wilgotny swąd z pobliskiego bagna, a nocną ciszę przerywał rechot urzędujących tam setek żab. Zrezygnowani niepowodzeniem akcji, po wyczerpującym jeżdżeniu w naprawdę paskudnych warunkach, zaczęliśmy pakować się do drogi powrotnej. Nagle za naszymi plecami narodziła się kolejna burza i zaczęła podążać na północny-wschód. Przez kolejne 20-30min mieliśmy ją w polu widzenia. Wykonaliśmy serię udanych zdjęć a burza spokojnie oddaliła się na wschód. Postanowiliśmy tym miłym aspektem zakończyć akcję.



Tej nocy przejechaliśmy w sumie 230 kilometrów. Czy było warto? Oceńcie sami :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz